Wstęp


U podstaw trwających od wieków burzliwych emocji, wywołanych odbiciem Twarzy z Całunu, tkwi także wielowiekowy kult tego Wizerunku, który zawiera w sobie ogrom znaczeń tkwiących w podświadomości chrześcijan. W historii naszej kultury nigdy nie widziano, wobec żadnego pomnika, wobec żadnego znaleziska archeologicznego - takiego mnożenia się hipotez i antytez, takiego łańcucha. nieokiełznanych fantazji.

Miejmy nadzieję, że przeczytanie tych stronic o dziejach Płótna pozwoli czytelnikowi spojrzeć w szerszej perspektywie na te gorące, współczesne dyskusje. Nie jest to absolutnie książka z tezą, chociaż zawiera dowody niektórych ważnych prawd. Jedną z nich jest zdementowanie hipotezy, według której Całun Turyński jest czternastowiecznym falsyfikatem. Średni ciężar centymetra kwadratowego Całunu wynosi 2~ miligramów, ale w miejscu, gdzie próbka była datowana za pomocą badania izotopowego, ciężar przekracza 4~ miligramów! Zatem naukowcy zajmujący się chemią organiczną z Tucson, Oksfordu i Zurychu, przeprowadzili analizę... cerowanego płótna!

Inną sprawą jest natura plam na lnianym płótnie. Dziesiątki eksperymentów przeprowadzonych przez profesorów Hellera i Adlera potwierdziły ponad wszelką wątpliwość, że nie tylko mamy do czynienia z ludzką krwią, ale że barwa płynu, jaki wylał się na płótno, jest typowa dla uszkodzonych czerwonych krwinek, które poprzez ranę wydostały się na zewnątrz.

Ale może najbardziej poruszającym wynikiem najnowszych badań jest stwierdzenie, że Odbicie powstało na Całunie w wyniku naturalnego procesu chemicznego, bardzo podobnego do tego, który powoduje powstanie odbicia liścia w zielniku. Len i papier są zbudowane z celulozy i fakt, że nie było niczego sztucznego czy też cudownego podczas tworzenia się Odbicia, ma, według mnie, fundamentalne znaczenie.

Autorka poświęciła wiele lat na pogłębienie studiów przeprowadzonych nad Całunem i, odkładając na bok twierdzenia ściśle archeologiczne, twierdziła zawsze, że najbardziej historycznie przekonującym argumentem, ponieważ opartym na zdrowym rozsądku i potwierdzającym wiarygodność tego, co mówi tradycja odnośnie do Płótna, jest znaczenie, jakie nadawali tej relikwii królowie, arystokracja i duchowieństwo już w niecały wiek po Ukrzyżowaniu. Znaczenie naprawdę zaskakujące. Z powodu Płótna w X wieku cesarz Konstantyn Porfirogeneta zawarł z Arabami pokój na niewiarygodnych warunkach: był gotów zgodzić się na wszystko, ażeby tylko odzyskać Wizerunek.

Na tych stronicach czytelnik będzie mógł śledzić niezwykłe przygody, jakie towarzyszyły przejściu Płótna z rąk pierwszych uczniów Chrystusa do tych, którzy je potem przechowywali. Co więcej, nie będzie przesadą stwierdzenie, że po raz pierwszy poznajemy całą historię pielgrzymowania Całunu, która została odtworzona w sposób kompletny i zgodny z prawdą. Zostały tutaj przedstawione różne źródła pochodzące z wielu epok, które mówią o Płótnie, choć często nie rozpoznawano w opisywanym przedmiocie jednej i tej samej relikwii.

Tradycja opowiada nam o przybyciu w drugim wieku do Edessy "Odbicia Acheiropity" czyli "Wizerunku Chrystusa nie ręką ludzką uczynionego". Były to dni panowania króla Abgara Manu, które zbiegły się ze straszliwym prześladowaniem Żydów przez cesarza Hadriana po powstaniu Bar Kochby (131-13? r. po Chr.), ostatnim powstaniu żydowskim. Ikona z V wieku pokazuje nam moment prezentacji Acheiropity na dworze króla Abgara, wkrótce po otwarciu bram miasta Edessy dla uchodźców judeochrześcijańskich. Na ikonie klęczący Abgar rozwija bardzo długie lniane płótno, w którego centrum znajduje się Odbicie Twarzy.

Osiemset lat później, w trzy wieki po zajęciu katedry w Edessie przez Arabów - jest to prawdopodobnie pierwszy chrześcijański kościół, który nie został zbudowany lecz zaadaptowany powstała inna miniatura przedstawiająca Konstantyna VII Porfirogenetę w chwili przyjęcia w ten sam sposób Płótna, podczas jego bardzo uroczystego przywiezienia do Polis w 944 r. po Chr.

Całun zaginął dla "oficjalnej" historii po haniebnej grabieży Konstantynopola dokonanej przez Franków i Wenecjan podczas czwartej wyprawy krzyżowej 12, 13 i 14 kwietnia 1204 roku. Niewielu badaczy tego okresu zaprzecza, że relikwia była w posiadaniu zakonu templariuszy przez prawie cały XIII wiek. Co więcej, wielu z nich łączy ten fakt z "głową", za której czczenie zostali oni oskarżeni podczas słynnych procesów, które pomiędzy rokiem 1307 a 1314 doprowadziły do upadku tego potężnego zgromadzenia.

Dopiero około 1350 r. Płótno ukazuje się na nowo, w rękach potomków tych, którzy skradli je Bizantyjczykom i potajemnie wywieźli do Francji. Wkrótce potem papież Klemens VII zezwolił na jego czczenie, w ten sposób uznając pośrednio, że nie chodzi o falsyfikat. Natychmiast tłumy pielgrzymów udały się do kościółka w Lirey, w diecezji Troyes. Po nabyciu Całunu przez dynastię sabaudzką od ostatniej z rodu de Charny, Małgorzaty, relikwia dotarła do Turynu, gdzie pod koniec zeszłego wieku po raz pierwszy została poddana badaniom naukowym.

Cała reszta to już historia współczesna, wzbudzająca wielkie zainteresowanie, historia ogromnego odkrycia archeologicznego, które u progu drugiego tysiąclecia - dzięki nowym technikom badawczym - staje się dla nas coraz bardziej zrozumiałe.

Książka ta chce chociaż w części zaspokoić brak podstawowych informacji o polemikach naukowych z ostatnich dziesięcioleci; chce to zrobić w sposób spokojny i opanowany, bezstronny, bez zabarwień fideistycznych czy też agresywnie ateistycznych. Tak jak nie istnieją konflikty pomiędzy "wierzącymi" i "niewierzącymi" nad grobem Filipa Macedońskiego czy nad mumią Ramzesa, autorka stwierdza, że właściwa postawa prostej i zdrowej ciekawości archeologicznej mogłaby wreszcie wnieść trochę spokoju do dyskusji o najsławniejszej na świecie relikwii.

Układ książki zrodził się z pragnienia, aby zestawić dwa typy zdarzeń, przeplatając ze sobą epizody: dzieje Płótna w ciągu dwudziestu wieków oraz wszystkie badania natury cudownego Odbicia przeprowadzone w ostatnim wieku. Aby nie utrudniać lektury książki licznymi przypisami, autorka postanowiła włączyć do opowiadania fragmenty zaznaczone kursywą, które są czymś w rodzaju późniejszego komentarza do opowiadania.

WYDAWCA