Ewangeliczne opowiadanie
o złożeniu do grobu


Sindón, othónia, soudárion, keiríai

Wszystko ulega zmianie, kiedy przechodzimy do sposobu złożenia ciała do grobu. W ewangelicznym opisie nie znajdujemy zbyt wielu szczegółów, natomiast zauważamy pewną rozbieżność pomiędzy Synoptykami a czwartą Ewangelią. W przypadku Ewangelii synoptycznych można by powiedzieć, ze znany jest tylko fakt zawinięcia ciała w całun sindón, jednakże Łukasz (24,12 przy opisywaniu pustego grobu) wspomina, przynajmniej na poziomie informacyjnym, o płótnach (othónia, ň?ó???), o których mówi także Jan. W chwili złożenia do grobu były one nazwane płótnami, ale już w czasie nawiedzenia pustego grobu mówi się również o całunie. W podobnym przypadku ten sam św. Jan opowiadał, iż Łazarz wyszedł z grobu, mając ręce i nogi powiązane opaskami (keiríai: ???????, 11,44).

Jakie znaczenie mają te wszystkie żałobne szaty? Czy każda z nich oznacza coś innego? Jak powinniśmy traktować te wszystkie wskazówki czy do tego stopnia dosłownie, że prawdziwe złożenie do grobu miałoby się odbywać przy jednoczesnym ich użyciu? Czy istnieje możliwość, że przynajmniej część informacji na ich temat ma charakter przybliżony? W przypadku Ewangelii św. Jana sprawa wydaje się mało prawdopodobna, ponieważ wyraźnie mówi on, że Jezusa pochowano według zwyczaju żydowskiego, <<zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania>> (19,40). I tu również możemy żywić pewne wątpliwości co do zamiaru pogrzebu w najdrobniejszych szczegółach, stwierdzenie to ma na celu podkreślenie, iż w przypadku Jezusa, pomimo śmierci <<godnej>> jedynie przestępcy, jego pogrzeb odbył się ze wszelkimi honorami: pewne szczegóły pokażą, iż odniesiono się do tego z najwyższym szacunkiem, o czym świadczy nowy, nie używany jeszcze grób oraz hiperboliczny wręcz nadmiar wonności.

Opowiadania ewangeliczne oraz możliwe wytłumaczenia powstania wizerunku na Całunie

Oczywiście, że dla najprostszego z możliwych wyjaśnienia powstania wizerunku na Całunie ilość zastosowanych żałobnych szat, a zwłaszcza liczba mnoga wyrażenia othónia (ň?ó???), stanowi istotną komplikację. Wizerunek jest owocem projekcji prostopadłej, a zatem pozostaje w sprzeczności z opisem zawinięcia ciała, którego wynikiem mogłaby być tylko projekcja cylindryczna. Żeby pozostać wiernym obrzędowi zawinięcia i jednocześnie zachować projekcję prostopadłą, należałoby wyobrazić sobie długi kawałek materii, biegnącej od stóp, zawijanej pod głowę (jedne zawinięcie) i przykrywającej przód zwłok, aby na nowo dotrzeć do ich stóp. To sugeruje nam całunowe prześcieradło. Potem w zależności od tego, jak wyobrazimy sobie chustę, czy jako zasłonę przykrywającą twarz, znajdującą się bądź to bezpośrednio na twarzy (jednak intensywność jej obrazu na prześcieradle nie odbiega od innych części ciała), bądź też z niezrozumiałych powodów na prześcieradle, należałoby wyobrazić ją sobie nie w stanie rozłożonym, ale zwiniętą w jakiś inny sposób (np. jako opaskę podtrzymującą podbródek w celu utrzymania zamkniętej szczęki).

Rekonstrukcja według świętego Jana

Rekonstrukcja sposobu, w jaki ewangelista Jan wyobrażał sobie złożenie ciała Jezusa do grobu, nie jest proste. Semantyczne spektrum wyrażenia othónia jest tak szerokie, że nie wnosi żadnego szczególnego znaczenia. Z formalnego punktu widzenia jest to zdrobnienie, które jednak w biblijnej grece utraciło to znaczenie, aby zachować swoje znaczenie podstawowe: a zatem nie <<opaski>> czy <<bandaże>> (jako kawałki materiału), ale tkaniny, płótna lub sztuki materii (prawdopodobnie lnu). W oparciu o to określenie nie można zrozumieć, czy chodzi o kawałki surowego płótna, czy też o powstałe w wyniku obróbki żałobne szaty, np. tuniki; pozostaje natomiast forma liczby mnogiej, która zostanie wyjaśniona dalej. Termin soudárion, zastosowany równocześnie przy opisie pogrzebu Jezusa i Łazarza, ma u św. Jana wyraźne odniesienie do twarzy lub głowy zmarłego, nie wiemy jednak dokładnie, o jakie odniesienie tu chodzi: możliwe, że podtrzymywał on podbródek, zachowując zamknięte szczęki zmarłego (choć nie wydaje mi się to pierwszym sugerowanym przez tekst znaczeniem).

Czasowniki, wyrażające sposób, w jaki te materie były używane w stosunku do zwłok, to dein, wiązać, oraz einai epi, przykrywać: << Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania>> (J 19,40); Szymon Piotr <<ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie...>> (20,6-7). Być może użycie czasownika <<wiązać>> leży u postaw dawnych, ale nie pierwotnych, a zatem niekoniecznie związanych z faktami będącymi mniej lub bardziej bezpośrednim świadectwem, przedstawień pogrzebu Jezusa, zawiniętego w długi bandaże na wzór mumii. Mamy tu do czynienia z wyobrażeniami spaczonymi, które nie znajdują żadnego potwierdzenia w literaturze ani w świadectwach zwyczajów żydowskich tamtej epoki (w żaden sposób nie przypominających zwyczajów bliskiego przecież Egiptu), ale które w pewien sposób tłumaczą symboliczną sugestię zawartą w opisie św. Jana, który skłania nas do myślenia o przymusie, jaki wywarły na Jezusie siły zła w czasie pogrzebu, ostatniej fazie Jego poniżenia (i początku Jego rehabilitacji).

Perspektywa świętego Jana

W rzeczywistości dominującym staje się wyrażenie, że Janowi bardziej zależało na opisaniu obrzędu pogrzebowego z perspektywy doświadczenia świadków pustego grobu niż z perspektywy postępowania obiektywnie zastrzeżonego dla samych zwłok Jezusa, ponieważ ta pierwsza interesuje jeszcze współczesnego czytelnika, podczas gdy ta druga być może straciła we wspomnieniach jakieś cechy. Mnogość pośmiertnych szat, które pełniły funkcję prawdziwych więzów, przyczyny bezruchu i bezwładu tego ciała, sama została teraz sprowadzona do bezruchu i bezwładu, spoczywając bez swojej zdobyczy. Chusta, która miała jakiś związek z głową Jezusa, jest zwinięta, podniesiona panującą nad sytuacją ręką. I nie kryje się w tym jedynie zamiar powiedzenia, że nieobecność ciała nie jest wynikiem kradzieży, która wszystko pozostawiłaby w nieporządku, ale stwierdzenie obecności najwyższego aktu władzy dokonanego przez odnalezione życie.

Być może z punktu widzenia symbolizmu tekst św. Jana ofiarowuje jeszcze kolejne przesłania, jeżeli tylko wsłuchamy się w jego lekturę poczynioną przez komentatorów starożytnych i współczesnych. Na przykład, porzucenie szat za strony tego, który w zmartwychwstaniu zdobył dla ludzkości (ponieważ dla siebie jej nie potrzebował) równowagę pierwotnego życia (życia w Edenie), kiedy to ciało nie budziło uczucia wstydu; lub złożenie chusty przez tego, który (jak Mojżesz w czasie przejścia przez pustynię) przykrywał nią sobie twarz, kiedy nie rozmawiał z Bogiem ludu czy z ludem Bożym (przerwa spowodowana przez czas panowania śmierci), ale teraz, kiedy w wyniku zmartwychwstania odnawia swoją rozmowę z Ojcem i kieruje do ludzi strumień objawień, nie ma powodu, aby nosić ją na głowie.

Lektura symboliczna w narracyjnej strukturze

Pozostaje oczywiście pytanie o związek pomiędzy symbolem a sugerującą go strukturą narracyjną. Symbol nie unicestwia historiograficznych intencji opowiadania tym bardziej, o ile skuteczność jego symbolicznej wartości może zależeć od realności tego, co się opowiada. Symbol pomaga także zwrócić interpretację w kierunku intencji, która najbardziej interesuje autora. W przypadku św. Jana istnieje sugestia, że opowiadanie zawiera najistotniejsze epizody, które opisuję, co się zdarzyło, oraz sposób, w jaki się to zdarzyło, oraz inne aspekty, które mają jedynie charakter funkcjonalny w stosunku do związanego symbolem przesłania. Trudności zaczynają się, kiedy przechodzimy do konkretnego zastosowania tej tezy. Moja hipoteza sugeruje, że nie należy nadawać szczególnej wagi formie liczby mnogiej wyrażenia othónia z tym jedynym wyjątkiem, kiedy inspirując się konfiguracją całunowego płótna, myślimy o jego części górnej i dolnej w kategoriach liczby mnogiej! W przypadku chusty (soudárion) powstrzymam się od zajęcia konkretnego stanowiska, jakkolwiek radziłbym pozostawić otwartą możliwość, iż dla samego św. Jana opis złożenia do grobu Jezusa mógł zostać sporządzony zgodnie z konwencją ogólną, służącą mało precyzyjnemu w szczegółach wspomnieniu.

Propozycja ta nie wydaje mi się odpowiednia ze względu na widoczne oznaki nie całkiem historiograficznego zamysłu św. Jana, pojawiające się już w chwili porównania jego Ewangelii z ewangeliami synoptyków. Jaki związek zachodzi pomiędzy owinięciem w sindón, a związaniem przy pomocy othónia, czy przykryciem przez soudárion (nie wspominając już o keiríai)? Nie można tu mówić o sprzeczności, ale tym bardziej i o zbieżności: tzn. o tym , co potwierdza obecność jakiegoś przybliżenia, któremu odpowiada pewna niedokładność.

Świętemu Janowi możemy przypisać największą dokładność z powodu najbardziej analitycznego charakteru jego opowiadania, jak również z powodu tego, iż był on <<naocznym świadkiem wydarzeń>>. Oba te argumenty nie dysponują dużą siłą przekonywującą: kiedy szczegóły pozostają w służbie symbolicznego przesłania, niekoniecznie wszystkie służą historiograficznym zamiarom, a ich analityczność staje się mało znacząca; <<naoczne świadectwo>>, które leży u podstaw tradycji czwartej Ewangelii, z pewnością nie przyświecało samemu autorowi na rzecz epizodycznej dokładności wszystkich szczegółów, ale raczej na rzecz wierności związku pomiędzy wspomnieniem a jego odautorską interpretacją. Poza tą perspektywą istnieje często konieczność stosowania kwadratury koła.

Prawdą pozostaje, iż pomiędzy Ewangeliami Synoptycznymi a Ewangelią według św. Jana istnieje pewna okoliczność przemawiająca na korzyść zawinięcia zwłok Jezusa dla celów pogrzebowych. Trudno nam będzie wyobrazić to sobie dokładnie, mając na dodatek możliwość wyboru pomiędzy szatą żałobną (ale jak zostałaby ona dla Jezusa nabyta w tym krótkim czasie dzielącym Jego śmierć od pogrzebu), a wielkim płótnem; a w przypadku tego ostatniego, czy ciało złożono pośrodku i przykryto je bokami (które potem przymocowano wiązaniami), czy też ciało złożono na dolnej części płótna (wąskiego i długiego), które zawinięte pod głową przykryło tylną część zwłok. Jeżeli, podążając tropami św. Jana, trzeba by było założyć istnienie jakiegoś materiału, o którym milczą synoptycy, nie umiałbym ani tego potwierdzić, ani temu zaprzeczyć: można przecież przyjąć hipotezę, że w chwili przenoszenia ciała do grobu zostało użyte coś w rodzaju wiązań czy keiríai, aby utrzymać razem ręce i nogi.

Skromna konkluzja

Wniosek wypływający z tej części rozważań ewangelicznych tekstów jest niezwykle skromny. Przedstawione przez Ewangelie wyobrażenie złożenia Jezusa do grobu nie wydaje się jednolite. Prawdopodobnie opiera się ono na dwóch tradycjach, na Ewangelii św. Marka i św. Mateusza z jednej strony oraz św. Jana z drugiej, Ewangelia św. Łukasza stanowi miejsce spotkania, będącego potwierdzeniem wielu punktów zbieżnych. Obie te tradycje nie pozostają ze sobą w sprzeczności, ale sposób złożenia do grobu przedstawiają nieco inaczej ( nie tylko ze względu na zastosowanie pogrzebowych szat). Będą one później wywierać zróżnicowany wpływ w odmiennych opowiadaniach o odkryciu pustego grobu. Dążenie do idealnej zgody jest bezowocne, ponieważ zniszczeniu uległyby różne perspektywy, będące inspiracją tych opowiadań, a historiograficzny zamiar pojawiłby się i tam, gdzie nie jest on do końca pewny.

Z elementów możliwych do rekonstrukcji pogrzebu Jezusa możemy wywnioskować, że dla <<naturalnego>> wytłumaczenia Całunu mniej trudności przedstawia narracja Synoptyków niż opowiadanie św. Jana. Która z tych dwóch zasługuje na ocenę <<bardziej zaangażowanej historycznie>> w najdrobniejszych szczegółach? Na narracji św. Jana ciążą wszystkie wskazane przez nas wątpliwości interpretacyjne. Jeżeli przyjmiemy pewne punkty lektury symbolicznej oraz uwarunkowania, które mogły wpłynąć na historiograficzną intencję wielu Janowych szczegółów, to także w świetle opowiadania czwartej Ewangelii <<naturalne>> wyjaśnienie ewentualnego powstania całunowego wizerunku mogłoby stać się możliwe. Wynikałoby stąd, że rozbieżności pomiędzy św. Janem a Synoptykami miałyby wartość epizodyczną.

Może dziwić fakt, że całe rozważanie zatrzymuje się w punkcie negatywnym, nie wnosząc żadnych kryteriów pozytywnych na rzecz przynajmniej jednego aspektu zbieżności. Jest to cechą charakterystyczną tego wywodu, który zaczyna budzić dyskusję w chwili, kiedy zaczyna pełnić swoją funkcję. Egzegeza żegna się z nią najzwyklejszym <<nulla osta>>, aby pozostawić miejsce na badania przede wszystkim naukom historycznym oraz ścisłym.